środa, 2 października 2013

Od Louis

Cisza, pustka i ciemność. Odgłos kropel uderzających o taflę wody i nikła, chuda skulona dziewczynka siedząca po środku wody. Jej cichy płacz i łzy spływające po policzkach. Nagle słychać jej cichy, przerażony głos: "Boje się". Powtarza to cały czas. Podnosi głowę, którą wcześniej wtulała w kolana. Jej rysy twarzy są teraz bardziej widoczne. Oczy ma niebieskie, przerażone. Nagle zaczyna płonąć...
Otworzyłam przestraszona oczy,podniosłam się i rozejrzałam wokół...To nie był mój dom..byłam w lesie..na jakiejś polanie.. Pewnie idąc do domu musiałam przysnąć i zostałam tu..ale swoją drogą nie pamiętam.
Wstałam i otrzepałam ubrania,zaczęłam iść w stronę mojego domu.
Zaczęłam zastanawiać się nad tamtym snem..."Nagle słychać jej cichy, przerażony głos: "Boje się". Powtarza to cały czas. Podnosi głowę, którą wcześniej wtulała w kolana. Jej rysy twarzy są teraz bardziej widoczne. Oczy ma niebieskie, przerażone. Nagle zaczyna płonąć..." te słowa utkwiły w mojej głowie..
Szłam jeszcze długi czas aż potknęłam się i przewróciłam..podniosłam się i usiadłam na ziemi,nagle za szczypał mnie policzek..dotknęłam go i poczułam wilgoć,odsunęłam dłoń od policzka i spojrzałam na nią..była cała we krwi..przerażonymi oczami wpatrywałam się w dłoń. Co się wczoraj ze mną działo..? Wstałam i zaczęłam biec przed siebie przerażona...Co się ze mną stało wczoraj..? Co..?
Biegłam dłuższy czas różnymi ścieżkami,po chwili wyszłam z lasu i rozejrzałam się...zobaczyłam dom Atticus'a...a po chwili go zobaczyłam,jak na razie mnie nie zauważył..Patrzyłam na niego przez chwilkę a rana na policzku znów za szczypała tyle że mocniej..wysiadłam przy jednym z najbliższych drzew i przyłożyłam dłoń do policzka..Krew nadal leciała.
Podniosłam się jednak i zaczęłam iść w stronę domu Atticus'a...może pomoże mi to opatrzyć..albo mnie wczoraj jeszcze widział..
Gdy byłam już blisko domu Atticus mnie zauważył,a jego psy zaczęły szczekać,po chwili byłam już przy nim..
-Cześć Atticus...-powiedziałam cicho.

(Atticus?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz